Sferopedia
Sferopedia
Advertisement

Elfi mit stworzenia - mit opowiadający o początkach świata, interakcji między bóstwami, powołaniu Seldarine, wojnie między bogami, rozpad Seldarine a także powołania do życia elfów i innych istot. W podręczniku wygłoszony został przez kapłana Corellona, Lariana Songshine. Właściwie ten mit nie posiada kanonicznego tytułu.

Podręcznik jasno mówi, że mit niekoniecznie musi być prawdziwy. Wraz z kolejnymi edycjami mógł też się zdezaktualizować, być niewspółpracujący z innymi mitami (np. rozpad Seldarine z punktu widzenia drowów) lub konkretnymi kryształowymi sferami (np. mit kreacji Przestrzeni Krain jest bliższy prawdzie o początkach tej sfery). Podobnie też i niektóre wydarzenia (typu pojedynek Gruumsha z Corellonem) w kolejnych edycjach miały inny obraz, wyjaśnienie, czas i przebieg. Niemniej stanowić może źródło wielu zjawisk w psychice oraz fizyce elfów, relacji pomiędzy elfami i ich bóstwami a innymi istotami i ich bóstwami.

Treść[]

Z pierwotnego zamętu, w centrum wszechświata, wyłonili się w pełni ukształtowani bogowie. Każdy rościł sobie prawo do panowania nad pewnymi fenomenami, wszystkie będąc jednakowo obdarowane mocą i siłą kosmosu. Po raz pierwszy (i ostatni) współpracowali przy tworzeniu światów. Lecz niektórzy bogowie używali swojej potęgi mądrzej niż ich bracia.

Mądrzejsi bogowie utworzyli między sobą wczesny sojusz. Wiedzieli, jak manipulować swymi mocami. Ten sojusz, który nazwał samego siebie Seldarine (to jest Braćmi i Siostrami Lasu), wniósł swoją esencję do tworzenia konkretnych aspektów światów.

W czasie, gdy inne bóstwa spierały się w temacie swoich uprawnień oraz posiadań danych cnót czy atrybutów, Seldarine już modyfikowało niektóre ziemie, czyniąc na nich światy bujne, zielone i piękne. W dodatku stworzyli naczynia, które pewnego dnia miały uzyskać ducha z pierwszą świadomością życia, by postawili stopę na tych światach - będzie to rasa istot, znanych jako elfy. Stworzyli te naczynia z rozwagą i starannością i nadali im niezwykłego piękna. Inni bogowie zazielenili się z zazdrości oraz zapragnęli naśladować Seldarine.

Ci bogowie pospiesznie stworzyli własne naczynia, rywalizując z naczyniami stworzonymi przez Seldarine. Ale nie poświęcili temu niezbędnego czasu, aby stworzyć rasę porównywalną do elfów, więc te były wadliwe. Lecz ich bogowie się tym nie przejmowali. Ich kreacje w niczym nie przypominały tych, wyrobionych przez Seldarine. Większość z nich była potworami, istotami które pewnego dnia będą nawiedzać sny elfów. Ze wszystkich tych prymitywnych skorup jedynie ten, z którego miał wyrosnąć Człowiek, miał wyraźny przebłysk potencjału, a pewnego dnia będą mieć możliwość przekształcenia krain, porównywalną do tej elfiej.

Bogowie nowych ras zbyt pochopnie próbowali powtórzyć wyczyn, który zabierał ich mądrzejszym braciom całe wieki. Lecz żadna istota żadnej z grup nie otrzymały życia przed historycznym spotkaniem Corellona Larethiana z Gruumshem, przywódcą sojuszu anty-Seldarine.

Kiedy bóg Gruumsh zobaczył projekt Seldarine, elfy, uznał to za abominację, w efekcie czego wpadł w szał. Pierwszy raz w historii głód krwi zabrzmiał w trzewiach bóstwa. Gruumsh się przygotował by zmiażdżyć Seldarine a niektóre z mocy stanęło po jego stronie, podczas gdy inne stały z boku. Co więcej, niektórzy jak Moradin Kowal Dusz albo Garl Świetlistozłoty sprzymierzyli się z Seldarine, ponieważ nie krzyżowały się ich obszary zainteresowań z tymi, będącymi w centrum uwagi Seldarine.

Kiedy rozgorączkowany Gruumsh zaatakował Corellona Larethiana, przywódcy Seldarine, rozpoczęła się potężna bitwa: Bogowojona (ang. Godwar). Jak długo szalała na dziewiczych lasach planet, tego nikt nie wie. Każdy walczący zadawał wielkie rany na duszy i ciele wroga. Podczas gdy pomniejsi rywale schodzili z pola walki (jako ciężko ranni, lecz nie śmiertelnie) Gruumsh z Corellonem nie robili ustępstw. Kontynuowali między sobą zaciekłą batalię. Przemierzali plany oraz rozlewali krew oponenta po ziemiach.

Corellon-ksiezyc-lzy

Łzy księżyca, ratujące Corellona przed porażką

Kiedy zbliżała się pewna noc moce Gruumsha urosły, zaś Corellona osłabły. Wydawało się wszystkim, że będzie porażka Seldarine. Łzy z księżyca popłynęły na odwróconą, zranioną twarz Corellona i zmieszały się swobodnie z jego krwią. Następnie przywódca spojrzał na swoich towarzyszy... i tam znalazł nowe paliwo dla ducha. Cofnął miecz i jednym, straszliwym ciosem rozciął czachę nieprzyjaciela, wyłupując mu tak oko (który od tego ciosu stał się ten znany jako Gruumsh Jednooki). Bóg zawył z bólu, a z rany trysnęła czarna posoka. Jednooki odwrócił się i uciekł do zaświatów. Tam pielęgnował swoją nienawiść, wiecznie szukając metod na kreowanie wrogów Seldarine. A największymi z jego dzieł, stworzonymi w płonącym ogniu furii i czerni jego krwi, byli orkowie. Dlatego do dziś orkowie oraz elfy są tak zaciekłymi wrogami. Od początku, jeszcze przed ich narodzinami, same esencje ich bóstw walczyły ze sobą.

Po porażce Gruumsha, Seldarine i ich sojusznicy kontynuowali swoją pracę. Sojusz zebrał księżycowe łzy oraz przelaną krew Corellona w bitwie, umieścili mieszankę w swoich naczyniach, jakie stworzyli, a na końcu napełnili je własnym duchem. Każdy z bogów nadał cnotę swojemu stworzeniu, karmiąc i pielęgnując nowo powstałą rasę. Tak też narodziły się elfy, z krwi Corellona Larethiana, zmieszane z ziemią świata, pobłogosławione łzami księżyca i oddane wierności wobec boskości.

Pozostałe bóstwa zobaczyły ten proces i zaczęli tchnąć życia we własne, niestety zdeformowane twory, z różnymi skutkami. Ze szkodą dla wszystkim, te wszystkie inne rasy były tylko żałosnymi imitacjami elfów.

Po Bogowojnie bóstwa podzieliły świat między siebie, by ich stworzenia mogły żyć w dostatku i się rozwijać. Seldarine wybrali lasy dla swoich dzieci, elfów, ale potajemnie zachęcali je do rozprzestrzeniania się tam, gdzie im się będzie chciało. Inni bogowie zrobili to samo, zaś rasy walczyły o ziemie - nienawiść, stworzona przez Gruumsha Przeklętego, przeniosła się na gatunki śmiertelników.

Elfy w tym okresie byli jednym ludem. Istniały różnice, ale były one indywidualne, zaś społecznych rozłamów nie było. Wszelkie różnice były kwestią osobistych czynników a generalnie ta rasa żyła ze sobą w harmonii.

Byli tacy, którzy pragnęli władzy oraz tacy, którzy nie mogli wytrzymać życia w ciasnych miastach. Jedni byli zaciekłymi ksenofobami, chcąc zabronić cudzoziemcom takim jak ludzie czy krasnoludy, wkroczenia do Krain Elfów, by trzymać się z dala od "nielubianych przez bogów". Jeszcze inni, ci co byli umiarkowani, byli lekceważeni przez swych braci, a nawet pogardzani.

Każdy elf uważał, że wie najlepiej i każdy próbował narzucać swoje racje wszystkim innym. Zło zakwitło w tej atmosferze nieufności i niezgody. Wielkie elfie miasta a pradawnych czasów podupadły, a Pajęcza Królowa Lolth zdobyła trwałe miejsce w sercach wielu elfów. Ci wykorzystali ją, by zyskać większą siłę i wpływy, a jej drogi zła sprowadziły ich na jeszcze bardziej błędną ścieżkę. Te elfy praktykowały czarną magię i zakazaną wiedzę, by stać się jeszcze bardziej potężniejszymi. I odwrócili się od światła, które tak bardzo kochali.

Napięcie stawało się nie do zniesienia. Elfy, które przyjęły nauki Lolth, wkroczyły do miast i zaczęły mordować swoich braci. Pierwszy atak odbył się pod osłoną ciemności, gdyż inne elfy nie mogły się obronić. Ale widzieli nadchodzący mroczny czas i przygotowali się do wojny. Ich przygotowania nie poszły na marne. Odpowiedzieli ogniem.

Elfowojna (ang. Elfwar) szalała przez dekady i żadna ze stron nie odnosiła zwycięstwa. Tysiące elfów zginęło po obu stronach, a liczba rannych rosła i rosła. Elfy od Lolth przybrały imię drow, na znak ich nowej lojalności, i przerobiły zdobyte miasta na swoje domy. Zebrały się do ostatecznej bitwy, a Lolth pokryła ziemię obrzydliwymi chmurami czerni, by wzbudzić strach w sercach śmiertelnych elfów. Drowy był przygotowane do zwycięstwa, lecz wtedy zainterweniowały sami inni bogowie.

Corellon Larethian ze swoimi kompanami uderzyli głęboko, w samo serce drowiego terytorium. Długo i ciężko walczyli, szukając zła w tej krainie. W końcu Corellon Larethian natknął się na przerażająca Pajęczą Królową i zaatakował magią, która rozbłysła i walnęła - poleciały strumyki krwi. Wtedy Corellon zadał Lolth symboliczny cios, wbijając ją głęboko w ziemię. Wraz z jej porażką mgła nad polem bitwy uniosła się, pozwalając by światło słońca skąpało ziemię w ozdrawiających promieniach.

349bookofelvescorell

Drowy odwróciły twarze przed oczyszczeniem słońca, woląc zamiast tego swoją upadłą boginię. Świadomie wybrali ciemność zamiast światłości, a Corellon zadekretował, że taka zdrada na zawsze będzie widoczna na ich twarzach. Z tego powodu skóra drowów jest mroczna.

Corellon zmusił złe elfy do ucieczki w szczelinę, do której przepędził Pajęczą Lolth. Po tym, jak ostatni drow został wepchnięty pod ziemię, on i jego boscy towarzysze pozostawili elfy ich własnemu przeznaczeniu, woląc zamiast tego sferę Arvandor.

Źródła[]

  • The Complete Book of Elves
Advertisement